...You'll be good and don't you miss me
Two more years and you'll be done with school
And I'll be makin history like I do
You know it's all because of you
We can do whatever we want to
Hey there Delilah here's to you
This one's for you.
/Plan White T's - Hey there Delilah
To w sumie całkiem niesamowite, że mamy 17 minut po północy 24.08.2012.
Słyszę z pokoju brata muzykę, aktualnie "Śpij kochanie śpij". Sewer
sobie podśpiewuje, mama wygania kota ze swojej sypialni, gdyż znów się
niecnie prześlizgnął by uskutecznić Niecny Plan obrzucenia wszystkich
jej ciuchów kłakami. Siedzę z laptopem na kanapie w swoim pokoju,
opierając nogę o stolik i patrząc na moją tablicę korkową w poszukiwaniu
inspiracji (o wilku mowa).
Wieczór ten niby nie różni się od innych, a jednak za mniej niż 6 godzin
wyruszymy na lotnisko z torbą, która właśnie leży na dole w kuchni. I,
cholera jasna, trzeba będzie się wziąć w garść :D
4 dni temu miała miejsce moja impreza urodzinowo-pożegnalna, gdzie
przekonałam się, że naprawdę są tutaj ludzie, dla których żal wyjeżdżać.
Miałam jednak wrażenie, że kto jak kto, ale oni akurat świetnie
rozumieją to, że ja naprawdę potrzebuję tego wyjazdu i jest moim
cholernym marzeniem od dłuższego czasu. Wysyłam więc ostatnie pożegnalne
wiadomości, listy, smsy. Pakuję do plecaka papeterię, by w czasie lotu
zająć się pisaniem do tych najbliższych, do których napisać w ferworze
zajęć niestety nie zdążyłam. Dolary do zamienienia na rupie? Chowam w
papeterii. Patrzę na czteromiesięczny zapas farby do włosów, który
właśnie wylądował w walizce. I chyba nadal nie wierzę, że to dzieje się
naprawdę :)
Najpiękniejszym urodzinowym prezentem, jaki kiedykolwiek dostałam, był
otrzymany właśnie 4 dni temu wielki album stworzony przez Adę, Marmusię,
Hausner i Andrzeja (w formie asystenta). Album ten, pełen zdjęć, ściąg,
cytatów, tekstów i nawet wypowiedzi przyjaciół na mój temat, będzie
wielokrotnie doprowadzał mnie do rozstroju emocjonalnego spowodowanego
tęsknotą tam, w Indiach :) Odbyłam wiele rozmów na ten temat z Wami i
wiem, że mam do czego wracać. Więc wrócę. W grudniu!
Informuję, że idę spakować jeszcze bagaż podręczny i ruszam w stronę
mego łoża. Jutro the fun begins o 8:50 do Monachium. Trzymajcie kciuki i do zobaczenia!
Kocham wszystkich i jadę do Indii. Nie trzeba mi w życiu naprawdę niczego więcej :D
Gratis dorzucam the most creepy picture of the year z moim kotem i albumem urodzinowym w roli głównej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz